niedziela, 20 października 2013

Imagin z Harrym cz.14

***Oczami Harrego***

Deenie starała się usiąść na łóżku.
- Połóż się - rozkazałem. - Musisz oszczędzać siły. Ale powiedz mi jedno: kim był ten mężczyzna który ci to zrobił ?
- Nie wiem, miał zakrytą twarz - Deenie była jeszcze słaba, dlatego stać ją było jedynie na szept. - Ale...miał tatuaż z wroną na ręce.
Kiwnąłem głową.
- Dorwę gnoja - oznajmiłem. - A potem wydłubię mu oczy i zastrzelę.
- Och, nie ! Nie rób tego ! - na policzkach Deenie ukazały się łzy.
- Ciiii, spokojnie - pogłaskałem brunetkę po głowie. - Brakuje ci czegoś ? Przynieść coś ?
- Nie, dziękuje - Deenie złapała mnie za ręke. - Chcę tylko, abyś był przy mnie. Cały czas...

Usiadłem na brzegu łóżka i spojrzałem jej głęboko w oczy.
- Wiesz, że nigdy cię nie opuszczę - powiedziałem to najpoważniej na świecie. - Kocham cię.
Deenie uśmiechnęła się pokazując idealne zęby.
- Może to głupio zabrzmi, ale... - ukazała wyraz zakłopotania.
- No ? 
- Czy... czy mógłbyś mi coś zaśpiewać ? - zapytała cicho.
- Jasne - zgodziłem się.
Zacząłem nucić piosenkę Little Things. Gdy dotarłem do refrenu, dodałem też słowa. Zaobserwowałem, że Deenie zamyka oczy i stopniowo zasypia. Śpiewałem coraz ciszej aż w końcu przestałem. Siostra Tomlinsona popadła w głęboki sen.
- Oby śniły ci się najpiękniejsze sny, kochanie - szepnąłem. Ucałowałem jej czoło, a potem wyszedłem ze szpitala.
- Jak ona się czuje ? - spytał Zayn stojąc z Liamem na parkingu. W aucie siedział Horan, blady ze strachu.
- Czuje się bardzo dobrze - odparłem na tyle głośno, żeby Niall usłyszał i przestał się martwić. - Zasnęła, ale to dobrze. Jest wykończona przeżyciami z dzisiejszego dnia.
Wpakowaliśmy się do samochodu. 
- A czy powiadomiliście Louisa, że Deenie jest w szpitalu ? - zdziwiłem się.
- Nie. Tomlinson nie odbiera telefonów, w domu też go nie ma - mruknął Niall.
Westchnąłem. Nie miałem pojęcia, co się dzieje z moim kumplem. Może po prostu za bardzo przeżywa rozstanie z Eleanor. Chociaż z drugiej strony to dziwne, bo on przejmował się problemami przez pierwsze 15 minut. Potem wracał do swojej wesołości.

W milczeniu dojechaliśmy do domu. Wbiegłem do mojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Kto dziś ugotuje obiad ? Zwykle gotował Lou, a od jakiegoś czasu też Deenie. A teraz ?
Skarciłem siebie w myślach. Co ja robię ! Myślę o tym kto ugotuje obiad, zamiast wyrównać rachunki ze zbójcą w banku.
Dorwałem laptopa. Sprawdziłem listę poszukiwanych gangsterów na stronie internetowej policji. Co mówiła Deenie ? Że facet miał tatuaż z wroną na ręce. 
Są tu jakieś zdjęcia zbójców. Ale żadnego mężczyzny z tatuażem nie widać. Chwila... O jest !
Przeczytałem info na temat tego typa. Ma na imię Noah i jest bardzo znany policji. Na swoim sumieniu ma 30 osób które zamordował. Gdyby nie szybka interwencja, zrazem z Deenie byłoby 31...

Ogarnęła mnie furia. Zapomniałem o głodzie, który dokuczał mi od rana. Myślałem tylko o jednym: DORWAĆ MĘŻCZYZNĘ IMIENIEM NOAH !
Znalazłem jedną piracką stronkę. Różni bandyci zapisywali tam, gdzie mają swoje skrytki itp.
Założyłem konto o nazwie 'Ognisty Harry'. Słyszałem, że kiedyś grasował taki gościu. Zawsze po swoim napadzie na bank, podpalał miejsce rabunku.
- Witajcie bracia - napisałem na głównym czacie tej stronki. - Wie ktoś, gdzie znajduje się w tej chwili bandyta Noah ?
- Jestem w opuszczonym domu na Czarnej Dzielnicy - odpowiedziano mi. - Ognisty Harry, zawsze chciałem cię poznać. Jesteś moim mistrzem. Zrobimy wspólny skok na bank ?
- Zobaczymy - odpisałem. Wybuchnąłem gromkim śmiechem. Nie wiedziałem, że z tego gościa jest taki idiota !
- Spotkajmy się o 17 - napisał Noah.

Wyłączyłem laptopa i ubrałem buty. Wychodząc z domu natknąłem się na Horana.
- Gdzie idziesz ? - spytał.
- Dać nauczkę bandycie imieniem Noah - wytłumaczyłem. Niall zrozumiał pewnie, że to ten sam, który dźgnął nożem Deenie.
- Jadę z tobą - oznajmił. - Schowam się w krzakach. Jakby wyciągnął pistolet, to zadzwonie na policję.

Zgodziłem się. Odpaliliśmy samochód i ruszyliśmy w kierunku Czarnej Dzielnicy. Była to najbardziej ponura część miasta.
Gdy dotarliśmy na miejsce, Horan ukrył się w krzakach według planu.
Ja podszedłem do mężczyzny stojącego niedaleko.
- Ognisty Harry ? Hm, inaczej sobie ciebie wyobrażałem - mruknął opierając się o drzewo.
- Debil ! - zawołałem śmiejąc się. Noah był zdezorientowany.
- Myślałeś że ja jestem prawdziwym Ognistym Harrym ?! 
- W takim razie kim jesteś ? - bandyta zmarszczył brwi.
- Jestem chłopakiem tej dziewczyny, którą bodajże dźgnąłeś dziś nożem w brzuch.
Noah uśmiechnął się drwiąco.
- I przyszedłeś, aby się zemścić ? Tak myślałem.

Zdziwiłem się niemało. Myślałem że będzie to wyglądało inaczej. Że bez wstępu mu przyleję i będzie po sprawie.
- Posłuchaj ! - wrzasnął przygniatając mnie do drzewa. - Nie jesteś pierwszym chłopakiem, który chce się mścić za swoją dziewczynę. I będziesz kolejnym którego zabiję. Pokazać ci kolekcję pozostałych mężczyzn ?!
Przełknąłem ślinę. Bałem się jedynie przez ułamek sekundy. Wstąpiła we mnie siła i pewność siebie.
Przyrąbałem mu z całej swojej energii w prawej ręce. Noah zatoczył się i upadł. Ale za chwilę wstał by oddać mi swój cios. Z nosa poleciała mi krew a pod okiem widniał siniak. Wkurzyłem się na maksa. Kopnąłem go w krocze. Zbójca stracił przytomność.
- Jedziemy ! - kiwnąłem ręką na Nialla. Wsiedliśmy do auta. W ogóle nie zwracałem uwagi na krew lecącą z nosa i bolące oko. Podczas jazdy zadzwonił do mnie Zayn.
- Mam dobrą wiadomość ! - mówił uradowany. - Deenie poczuła się lepiej i dali jej wypis ze szpitala ! Siedzi teraz z nami w domu i pije herbatę. A gdzie ty teraz jesteś ?!
- Zaraz będę - odrzekłem zwięźle i rozłączyłem się. Horan podał mi chusteczkę, abym zatamował sobie krew z nosa.

***Oczami Deenie****

Leżałam na kanapie w salonie przykryta kocem. Liam zrobił mi herbatę. Miałam duży bandaż na brzuchu. Rana już nie krwawiła.
Nagle w drzwiach ukazał się Harry. Wytarł chusteczką krew z nosa.
Miał dużego, świeżego siniaka pod okiem.
- Harry ! - zawołałam. - Co ci się stało ?!
Styles usiadł obok mnie na kanapie i dał mi całusa w policzek. Ja wygrzebałam się spod koca i podeszłam do lodówki. Wyciągnęłam z niej paczkę z lodem. Następnie wróciłam na miejsce i przyłożyłam lód Stylesowi do oka.
- Byłem u Noaha... - zaczął. - To ten bandyta który dźgnął cię nożem. Kopnąłem go z dwa razy dla wyrównania. Ale on... musiał mi oddać.
Wydałam z siebie głośne westchnienie. Przytuliłam Harrego do siebie, uważając na moją ranę na brzuchu.
- Należało mu się - mruknął.
- A tobie nie - zachichotałam.
Wrócił do nas również Horan. Na nasz widok wybuchł śmiechem.
- Związek poszkodowanych ! - zawołał komentując nas.

Podoba się  ? ~Kevinowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz